Witam,
nauki związane z mózgiem to nie tylko poważne i "wysokie" tematy. Dużo jest ciekawych i ineresujących drobnostek. Wspominaliśmy już na Forum o sześcianie Neckera i o wklęsłej masce.
Oto poniżej jeszcze jedna zabawa:Zdognie z nanjwoymszi baniadmai
perzporawdzomyni na bytyrijskch
uweniretasytch nie ma zenacznia
kojnolesc ltier przy zpiasie
dengao solwa.
Nwajzanszyeim jest, aby prieszwa
i otatsnia lteria byla na siwom
mijsecu, ptzosałoe mgoą być w
niaedziłe i w dszalym cąigu nie
pwinono to sawrztać polbemórw ze
zozumierniem tksetu.
Dzijee sie tak datgelo, ze nie
czamyty wyszistkch lteir w
sołwie, ale cłae sołwa od razu.
Jest jeszcze ciekawy eksperyment Beli Julesza z czarnymi kropkami, czy Ericha von Holsta z muchą. Jest ich po prosu mnóstwo i chyba każdy ma swój ulubiony.
Spytałbym się na przykład Marii (gdyby się na mnie nie obraziła) jak mnisi w Tybecie, waleniem w bębny przenosili kamienie.
Rzeczywiście ten tekst przeczytałem bez problemu. Dopiero po kilku słowach zauważyłem, że jest w nim "coś nie tak". Ciekawe czy wszystkim czytało się tak samo ? Podobno dyslektycy będą mieli problem.
Ostatnio zmieniony przez Jarek Mazurek. 2007-05-20, 18:09, w całości zmieniany 2 razy
Posty: 491 Skąd: jest gdzieś lecz nie wiadomo gdzie
Wysłany: 2007-05-01, 15:13
Ciekawostka z literami jest świetna. Pierwszy raz spotkałam się z nią na kursie szybkiego czytania.
Co do buddyzmu oczywiście nie zamierzam się obrażać. Zprzyjemnością spórbuję odpowiedzieć w miarę moich skromnych możliwości. (buddyzmem interesuję się dopiero od dwóch lat)
Ad rem :
Numer z kamieniami był zarejestrowany podobno na jakimś amatorskim filmie, do którego niestety nie udało mi się dotrzeć. Fakt, że oprócz znanych buddyjskich praktyk takich jak poła czy tummo występują też inne trzymane w tajemnicy. Do poła może spokojnie przystępować Europejczyk, tummo to praktyka bardziej zaawansowana, ale powszechnie znana. (Jest to praktyka "wewnętrznego żaru", chyba już o niej pisałam) Natomiast nie słyszałam jeszcze aby któryś rinpoche oficjalnie wypowiadał się na temat tych kamieni. Może to po prostu wymysł? Trudno mi wyrokować. Motyw poruszania głazów przy pomocy dźwięku pojawia się przecież już w Biblii.
Dorzucę jeszcze swoje trzy grosze do ciekawostek:
Czytałam o następującym wspomnieniu dwóch dziennikarzy, podziwiających występ hinduskiego fakira. W tym wydarzeniu oprócz obserwatorów występowały trzy osoby dramatu: fakir, dzieciak i sznurek. Fakir zaczął grać na flecie i wówczas sznurek jak wąż wzniósł się do góry a potem zawisł w powietrzu. Następnie dzieciak wstał i wspiął się po sznurku. W tym momencie jeden z dziennikarzy zrobił zdjęcie.
Po powrocie zdjęcie wywołano. I co się na nich ukazało? Sam fakir otoczony wyraźnie zahipnotyzowanym tłumem.
Myślę, że ta historyjka jest dosyć znana, ale bardzo kognitywistyczna.
Pozdrawiam szczerze
_________________ "Knowledge is not information, it's transformation."
Ostatnio zmieniony przez Maria Borkowska 2007-05-01, 15:32, w całości zmieniany 1 raz
Witam,
jedyne co znalazłem to spisane przez Szweda Henry Kjelsona dwie niezależne relacje z Tybetu opisujące tzw Acoustic Levitation. Około 200 mnichów, używając 13 bębnów otwartych z jednej strony oraz 6 bardzo długich trąb (jak jerychońskie?) lewitowało ok. 10 tonowe bloki skalne, przenosząc je na wybrane miejsce. Relacja z1950 roku. Były też inne.
Wydaje mi się, ze na upartego można by tu wytłumaczyć zwykłą fizyką (rezonanse, fale stojące, ciśnienie akustyczne). Nie mniej, jaka wiedza i jaki trening jest potrzebny, by osiągnąć tak niebywałą synchronizację.
pomysł wątku z ciekawostkami uważam za baaaardzo dobry - Forum ma służyć m.in. popularyzacji kognitywistyki, a jak wiadomo, czasem "przez rozrywkę do wiedzy" :-)
Idealnie byłoby, gdyby, zamieszczając ciekawostki, podawać też ich kognitywistyczne wyjaśnienia, mam na myśli coś takiego .
Tylko z administratorskiego obowiązku przestrzegam przed ewentualnym zamieszczaniem ciekawostek typu "moja ciocia rozmawia z duchami" - nasze Forum nie jest miejscem dla fanów zjawisk paranormalnych :-)
Witaj Mario,
czy może wiesz coś więcej o "tummo"?
Ja wiem tylko, że mokre ręczniki potrafią osuszyć w parę minut
Czy całe ciało się rozgrzewa, czy i o ile zaobserwowano wzrost temperatury?
Czy może ten nadmiar ciepła koncentruje się na głowie i szyi?
Mam pewne osobiste doświadczenia, które trudno mi wytłumaczyć.
Śledząc moje ulubione mózgowo - komputerowe analogie, spotkałem się z opisami zainfekowania mózgu wirusem - wirusem komputerowym
Richard Dawkins wymyślił sobie pojęcie, które nazwał meme (mem). Opisał to jako jednostkę informacji z dziedziny kultury, która może przenosić się z jednego umysłu do drugiego.
Jeżeli teraz popatrzymy na ulubione powiedzonka (lub znienawidzone jak ostatnio wow!, spoko), przesądy lub uporczywe melodyjki, które przyczepiły się rano przy goleniu i dręczą nas przez parę dni, to to są właśnie takie memy, wirusy, które zainfekowały nas na chwilę lub dłużej (niektórych dożywotnio).
Terrence Deacon w "Symbolic Species (1997) posuwa się dalej i twierdzi, że tego typu wirusem jest język (!), który zaszczepiamy dziecku, tuż po urodzeniu.
Warto na koniec dodać, że nie każdy wirus jest destrukcyjny.
pozdrowienia
ps. oczywiście Maria już rozgrzała memy w temacie " Memetyka a CS". ale ja leniuch nie przewinąłem strony do dołu.
Ostatnio zmieniony przez janusz kamiński 2007-05-05, 09:03, w całości zmieniany 2 razy
Witam,
wprawdzie to wątek "Ciekawostki", ale pewnie warto dbać o to, aby także tu pojawiały się informacje sprawdzone. W ostatnim wpisie Janusz rozpoczyna pzrygotowując czytelnika tak:
Cytat:
Śledząc moje ulubione mózgowo - komputerowe analogie, spotkałem się z opisami zainfekowania mózgu wirusem - wirusem komputerowym
Po tym wstępie następuje krótkie odniesienie do Dawkinsa, memów i memetyki. Jeśli sięgniemy do watku Marii o memetyce to pojawia się pytanie, gdzie tu miejsce na wirusy komputerowe ?
Tak naprawdę jednak do wpisu nakłoniło mnie przywołane nazwisko Terry'ego Deacona, którego dorobek cenię i po przeczytaniu "The Symbolic Species. The co-evolution of language and the brain" (527 stron) nie pamiętałem nic o wirusach komputerowych. Sięgnąłem więc na półkę i znalazłem odpowiedni fragment o wirusach (znanych z biologii, a nie informatyki) wykorzystanych do pokazania poprzez analogię, jak złożonym problemem jest wyjaśnienie tego czym jest język i jak się rozwija.
Dla wszystkich wklejam odpowiedni cytat:
Cytat:
Of course, languages are entirely dependent on humans, and are not sep-arate physical organisms, replete with their own metabolic processes and reproductive systems. And yet their very different form obscures deep sim-ilarities to living processes. They might better be compared to viruses. Viruses are not quite alive, and yet are intimately a part of the web of liv-ing processes. Viruses are on the liminal border between the living and non-living because they łąck organs in any normal sense, including any vestige of metabolic or reproductive systems. They are minimally packaged strings of DNA or RNA that regularly happen to get themselves insinuated into cells that mistake them for their own nucleotides and haphazardly replicate them and transcribe their base seąuences into proteins. Though relatively inanimate collections of macromolecules in and of themselves, the information implicit in them nevertheless evolves and adapts with frightening efficiency, as recent epidemics so vividly illustrate.
From this perspective it is not so far-fetched to think of languages a bit as we think of viruses, neglecting the difference in constructive versus de-structive effects. Languages are inanimate artifacts, patterns of sounds and scribblings on clay or paper, that happen to get insinuated into the activi-ties of human brains which replicate their parts, assemble them into systems, and pass them on. The fact that the replicated information that constitutes a language is not organized into an animate being in no way ex-cludes it from being an integrated adaptive entity evolving with respect to human hosts.
Gdzie analogia do wirusa komputerowego ? A co więcej ślad zainfekwania ?
Przepraszam Januszu. Bardzo ważny jest Twój wkład w forum, ale musisz brać pod uwagę, że na forum trafiają również osoby, które z problematyką kognitywistyczną spotykają się pierwszy raz i biorą wszystko za dobrą monetę (czasem także prowokacyjne sformułowania, które nie zostają podjęte w dyskusji). To także motywacja do reakcji, nim ktoś na tym zacznie budować gmach swego rozumowania.
witam,
świadomie nie unikam prowokacji, ale też staram się nie podawać nic co nadaje się do śmietnika. Co innego, gdy przytoczony naukowiec/popularyzator opowiada bzdury. Gdy zajrzysz do Wikipedii, pod hasło - meme przeczytasz:
Dawkins gave as examples of memes: tunes, catch-phrases, beliefs, clothes fashions, ways of making pots, or of building arches. A meme, he said, propagates itself as a unit of cultural evolution and diffusion — analogous in many ways to the behavior of the gene. Often memes propagate as more-or-less integrated cooperative sets or groups, referred to as memeplexes or meme-complexes.
Gdy z kolei zajrzysz do jego książki "Rozplatanie tęczy" to na stronach 292 - 295 znajdziesz właśnie porównanie memów do genów i wirusów. Taką anegdotę przytacza Dawkins, użytą przez Dennett'a w "Darwin's Dangerous Idea".
Więc sorry, nie ja to wymyśliłem ani nie wziąłem z działu naukowego "Cosmopolitan" :-)
pozdrowienia
Ostatnio zmieniony przez janusz kamiński 2007-05-05, 12:40, w całości zmieniany 1 raz
dzięki i o coś takiego właśnie chodzi. Myślę, że początkujący czytelnicy i udziałowcy forum wiele więcej na tym skorzystali. Jeśli znajdę chwilę to odniosę się jeszcze do Twojego wpisu z matematyką w roli głównej.
Pozdrawiam
Dziękuję ci Mario, rzeczywiście fajne jest to co robi Benson.
Ciekawe tylko, że wzrost temperatury jest "by-productem" medytacji a nie celem samym w sobie.
Pozdrawiam również serdecznie
ps. a tak przy okazji tego , czy mogłabyś zaproponować dobry podręcznik, który opisuje proste techniki, m.in. prowadzące do relaxation response, lub generalnie "antystresowe". Medytacją się jeszcze nie zajmowałem a chciałbym :-)
Ostatnio zmieniony przez janusz kamiński 2007-05-06, 11:10, w całości zmieniany 3 razy
Posty: 491 Skąd: jest gdzieś lecz nie wiadomo gdzie
Wysłany: 2007-05-07, 15:56
janusz kamiński napisał/a:
ps. a tak przy okazji tego , czy mogłabyś zaproponować dobry podręcznik, który opisuje proste techniki, m.in. prowadzące do relaxation response, lub generalnie "antystresowe". Medytacją się jeszcze nie zajmowałem a chciałbym :-)
w takich sprawach zapraszam na priv. Napisz czego dokładnie poszukujesz a postaram się najbliższych dniach polecić coś co będzie odpowiadało Twoim oczekiwaniom.
pozdrawiam
_________________ "Knowledge is not information, it's transformation."
Niestrudzona popularyzatorka nauki, pani Bożena Kastory, w ostatnim numerze "Newsweeka"z 27 maja br., przypomniała głośny niegdyś temat ludzkich feromonów.
Badania nad nimi rozwinęły się ostatnimi laty i zdiagnozowano dokładnie rolę naszego narządu lemieszowego, oraz jego niezależne połączenie z podwzgórzem.
Dosyć interesującym eksperymentem jest wąchanie znoszonych podkoszulków (męskich oczywiście), celem wyboru najlepszego partnera przez kontrolną grupę kobiet.
Gdyby to było takie proste... :-)
Ostatnio zmieniony przez janusz kamiński 2007-05-24, 19:49, w całości zmieniany 1 raz
Jak zachować się będąc świadkiem ataku epilepsji? (BBC News) - otóż nie wtykać choremu nic do ust i nawet nie wzywać pogotowia (to drugie dopiero jeśli atak przedłuża się lub chory odniósł jakieś obrażenia). Wystarczy zapewnić ochornę głowy chorego - np. przez obłożenie poduszkami - i z jego otoczenia usunąć przedmioty.
Od razu widać, że sprawa nie może być tak prosta, jak przedstawiają te dwie notki. W tym temacie obiecuję pogrzebać i dodać coś dłuższego i dogłębniejszego.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum